Featured

Chciałbym dalej móc być sobą - z Jakubem Polaczykiem rozmawia Marta Polańska

Jakub Polaczyk - absolwent Akademii Muzycznej w Krakowie w klasie kompozycji, student w USA, laureat licznych konkursów kompozytorskich w Polsce i na świecie.

2013 r.

MP: Obecnie, już drugi rok studiujesz w Stanach Zjednoczonych. Jaki jest za oceanem system kształcenia kompozytorów?


JP: Minęło parę lat od naszej poprzedniej rozmowy. Musze powiedzieć, że system w USA jest chyba różny od tego z czym spotkałem się w Europie. Trudno mi oczywiście uogólniać, ale mogę się podzielić swoimi odczuciami. W Polsce mamy system nauczania bardzo dobrze przygotowujący od strony technicznej. Studenci nie mają jednak wielu możliwości prezentowania swoich utworów. Ja teraz jestem na Carnegie Mellon School of Music w Pittsburghu. Od strony administracyjnej w USA wszystko jest skomputeryzowane. Działa to bardzo szybko, co oszczędza wiele czasu. Są świetne zespoły i wykonawcy. Dla mnie interesujący jest kontakt ze wszystkimi kulturami świata i rożnymi szkołami i podejściami do muzyki, co często sprawia że zadaję sobie wiele pytań.
Dostrzegłem, że tutaj zupełnie się o innych kwestiach dyskutuje. Estetyka nie podlega ocenie. Nie ma wielu dyskusji na tematy filozoficzne, utwory prezentuje się tylko w realnym brzmieniu i ocenia się jak to działa, a nie jakie są do tego teorie i jak utwory powstawały. Studenci mogą komponować też utwory tonalne. Oceniane jest to jak to skonstruowane, pozostawiając totalnie wolną rękę co do organizacji materiału. Każdy może robić to na swój sposób ważne jest tylko jak to się sprawdza w praktyce. Profesorowie czy wykonawcy wydają sądy o utworach po realnym usłyszeniu i nie chcą wydawać oceny po muzyce czytanej z papieru nutowego. Dlatego studenci często musza tez przygotowywać próbki nagrań gdy nie maja realnych wykonań utworów, widzę tutaj jednak wielkie niebezpieczeństwo - pewnego uśpienia wyobraźni jeśli podejdzie się do tego problemu zbyt dosłownie.

MP: A szkoła?

JP: Jeśli chodzi o samą szkołę. Muzycy są w jednym budynku z innymi artystami: codziennie przechodzę korytarzem i widzę co namalowali studenci przez ostatnią noc. Uczelnia jest otwarta 24 godziny na dobę. Studenci są podwożeni nocnymi busikami do mieszkań, co było dla mnie wielkim zaskoczeniem. W nocy wiele muzyków i malarzy pracuje, ponieważ ten czas sprzyja twórczości. Musze powiedzieć ze działa to na mnie inspirująco i motywująco do pracy. Na CMU zresztą działa słynny teatr Schto’sch Soda z którego wyszedł m.in. Stephane Schwartz, prowadzący tu często bardzo interesujące warsztaty. Zatem jest możliwość zobaczenia tego co dzieje się w musicalu i teatrze. Niektórzy kompozytorzy to już od pierwszego roku przygotowują sie na kompozytorów filmowych czy musicalowych. Jest jakiś podział pod względem specjalizacji. U nas np. w Polsce nie można studiować kompozycji filmowej, a w USA wielu ma takie możliwości bo oferuje to m.in. University of New York. Jest zatem chyba wiele różnic. Cieszę się, że moglem studiować w Polsce bo uważam że mamy długą tradycję i posiadamy bardzo utalentowanych artystów, pedagogow, których darzę pełnym respektem.

MP: Czego przede wszystkim uczysz się od Twojego tamtejszego Profesora?

JP: Uważam że Reza Vali to znakomiuty pedagog, do każdego studenta podchodzący indywidualnie i starający się przekaać swoje kompozytorskie. Jako student na programie artist diploma mało już rozmawiamy o kwestiach technicznych, skupiając się na tym, co artystyczne. Czasami rozmawiamy jedynie o paru taktach zbędnych w moich utworach. Uczę się: roznego rozumienia czasu, proporcji, koherencji strukturalnej, zwartości wypowiedzi i poleganiu na “wlasnym słyszeniu” a nie na zasadach i tym co się nauczyłem. Na początku są zasady i nauka potem musimy w większości polegać na intuicji i wyobraźni, o tym często rozmawiamy.
Jest to dla mnie cenne poznawanie innych punktów spojrzenia na muzykę. Mój profesor zresztą czuje że istnieje pewne podobieństwo mojej muzyki do “szkoly polskich kompozytorów”, których dzieła zna i szanuje. Nazywa to “formą struktur widzianych bezpośrednio na powierzchni - analogicznej do tej spotykanej w filmie” zupelnie innej od elizyjnej formy analogicznej do “perskich dywanów”. No cóż ja uważam że muzyka to wielka rodzina i chyba nieda się ukryć że każdego z nas przodkami są: Lutosławski, Górecki. Obecnie chciałbym spóbować jeszcze wielu rzeczy w muzyce. Nie liczą sie juz tak dla mnie inspiracje kulturowe, technika, bo potem jako kompozytorzy i tak to transformujemy na swoj jezyk. Chciałbym jednak zawsze pisać po swojwemu, choc nie wiem co to wlasciwie znaczy. Dostrzegam ze jednak, muzyka prebiega u mnie dosc nerwowo. Marta - jak ja bardzo chciałbym mówić wolno. Uczę się tego, ale cały czas podświadomie mówię w accelerando. Daltego tez accelerando tez czesto sie pojawia w mojej muzyce. Powracając do Pani Rolanowskiej pamiętam że mi mówiła: mów wolniej ale potem już zrezygnowała bo stwierdziła że to jest chyba związane z moim mózgiem. Przestrzegała mnie, żebym tylko tak nie grał bo nikt nic nie zrozumie.


MP: Czego Ci życzyć?


JP: Po prostu chciałbym dalej móc poszukiwać w sobie tego z czym mógłbym się podzielić ze słuchaczem. Nie jest to chyba proste, nie zawsze środowisko i otoczenie w którym żyjemy sprzyja takim poszukiwaniom ale trzeba się starać.


MP: Dziękuję bardzo za rozmowę.


JP: Ja również bardzo dziękuję.


Z Jakubem Polaczykiem rozmawiała Marta Polańska